Okazuje się, że świat "otwierają" wcześniej, bo dziś wstaliśmy o 6:30. O 7:15 byliśmy na śniadaniu i po uzupełnieniu węglowodanów, białek i reszty pysznych rzeczy - co oznacza, ze Dzieci zjadły głównie płatki z mlekiem, byliśmy gotowi na zdobywanie świata. Na początek zdobyliśmy Święty Krzyż. Świętokrzyski PN jest piękny, ale żaden Uczeń tego głośno nie przyzna. Zauważono za to, że wczorajsze ruiny były bardziej poukładane niż te gołoborza. Czarownic nie było, za to była jedna rozjechana ropucha, widać nie słuchała jak dorośli mówili, żeby chodzić po chodniku. My zawsze na szlaku albo na chodniku. I tym chodnikiem dotarliśmy do osady, gdzie część Uczniów własnoręcznie zrobiła "średniowieczne" podpłomyki i tu niektórzy byli zaskoczeni, bo podpłomyki wbrew nazwie piecze się nad płomieniem. A kijanki to nie postać larwalna żab tylko prototyp pralki automatycznej. Człowiek to ciągle się czegoś uczy i fajnie. A po nauce i pracy trzeba odpocząć i my odpoczywaliśmy oczywiście w pięknych okolicznościach przyrody, ponieważ koło naszego ośrodka jest piaszczysta plaża, na której świetnie gra się w piłkę i świetnie się tańczy i można kopać dołki, niekoniecznie pod kimś, tylko tak dla przyjemności. Dla przyjemności mieliśmy jeszcze taką bogatszą wersję podpłomyka - czyli pizzę. I to tyle z dzisiaj.
Zapraszamy do galerii: